Lipiec 01, 2019
Brak komentarzy

CO TO ZNACZY BYĆ DOBRYM RODZICEM?

W książce „W sercu emocji dziecka” francuska psychoterapeutka Isabelle Filliozat, przywołuje słowa  Francoise Dolto , wybitnej psychoanalityczki dziecięcej i specjalistki pediatrii, będące odpowiedzią na pytanie zadane jej przez dziennikarza.

– Czy miała pani problemy wychowawcze ze swoimi dziećmi?

– Tak, wszystkie dzieci mają trudność ze zrozumieniem tego, co się dzieje, ponieważ interpretują go w sposób magiczny. Zanim moje dzieci ukończyły pięć lat, codziennie musiałam się sporo namęczyć, aby zrozumieć, co dzieje się w głowie dziecka.

Dolto, która swego czasu była wychowawczym guru dla Francuzów, napisała wiele książek z kręgu psychologii dziecka, nagrywała audycje radiowe, w których odpowiadała na pytania słuchaczy, odznaczała się niezwykłą intuicją, głęboką mądrością i wielką wiedzą o mechanizmach psychicznych. A mimo to w obliczu dzieci miała więcej pytań niż odpowiedzi. I to było wg mnie najważniejszą częścią jej geniuszu. Pokora, uznanie sokratejskiego „wiem, że nic nie wiem” to jedna z najcenniejszych, ale  chyba najtrudniejszych lekcji, jakie mamy do odrobienia w rodzicielstwie .

Wydaje się, że miarą „dobrego rodzica” jest nie tyle jego wiedza versus ignorancja, ale zwykłe zaciekawienie własnym dzieckiem i gotowość do reagowania na nie. Nie jesteśmy nieomylni. A żadna wiedza nie jest nam dana, zanim nasze dzieci pojawią się na świecie. Wcześniej posiadamy jedynie wyobrażenia, nadzieje, przekonania, które formułujemy na podstawie naszych własnych doświadczeń z dzieciństwa czy obserwacji otoczenia. Jednak często okazuje się, że nijak, bądź przynajmniej nie do końca przystają one do naszej obecnej rzeczywistości.

„Nie da się nauczyć bycia rodzicem inaczej, niż będąc nim. Popełniając pomyłki i dostrzegając je” – pisze Agnieszka Stein.*

„Dzieci mają prawo do życia z dorosłymi, którzy nie udają, że są nadludźmi” – dodaje Jesper Juul.**

„Dzieciom, nawet niemowlętom, nie wystarcza mechaniczna perfekcja. Potrzebują wokół siebie istot ludzkich, które odnoszą sukcesy i porażki. (…) Nie musimy i nie jesteśmy w stanie być idealnymi rodzicami. Ale możemy być wystarczająco dobrzy dla naszych dzieci” ***– to z kolei absolutnie święte słowa znane każdemu psychoterapeucie dziecięcemu, autorstwa wspaniałego brytyjskiego psychoanalityka i pediatry Donalda W. Winnicotta.

Uff… Ale ulga. Brzmi super, prawda? Tylko jak to zrobić? Co w właściwie  oznacza bycie „wystarczająco dobrym” rodzicem?

Koncepcję Winnicotta rozwinął Bruno Bettelheim w swojej książce pt. „Wystarczająco dobrzy rodzice”, a także  wzbogacił o własne przemyślenia i praktyczne odniesienia. Sformułowane przez niego wnioski, skomentował zaś w Psychology Today amerykański profesor z Boston College, Peter Grey. Brzmią one mniej więcej tak:

Wystarczająco dobrzy rodzice nie starają się za wszelką cenę być idealnymi i nie oczekują także perfekcji od swoich dzieci. Niedoskonałość jest częścią natury ludzkiej i nie da się od niej uciec. Wystarczająco dobrzy rodzice dążą do realizowania założeń opisanych poniżej, ale zdają sobie również sprawę, że nie zawsze będą odnosili w tym sukcesy. I są w stanie sobie to wybaczyć. A potem próbować dalej.

Wystarczająco dobrzy rodzice traktują swoje dzieci z szacunkiem i starają się zrozumieć to, kim one są. Nie uważają się za twórców i władców swoich dzieci, ale uznają je za odrębne, autonomiczne jednostki i są zaciekawieni poznawaniem ich. Rozumieją, że relacja dziecko-rodzic jest równa w tym znaczeniu, że obydwie strony są tak samo ważne, zasługują na szczęście, na wyznaczanie sobie celów i realizowanie ich (dopóki nie ranią nikogo). Z drugiej jednak strony jest to relacja nierówna w tym sensie, że szczególnie póki dziecko jest małe, rodzic jest większy, silniejszy, mądrzejszy (oby!) i sprawniejszy we wnioskowaniu. I to rodzic dba o warunki potrzebne dziecku do przetrwania. Żeby to miało więc sens, wystarczająco dobry rodzic dąży do poznania dziecka, zrozumienia jego prawdziwych potrzeb. Nie oczekuje jednak,  że dziecko będzie potrafiło te potrzeby nazwać. I tak, na przykład będąc świadkiem zachowania dziecka określanego jako „niegrzeczność”, nie odbiera tego osobiście i nie stara się za wszelką cenę go korygować. Rozumie za to, że dzieci, które zachowują się źle, czują się źle. Jest zaciekawiony punktem widzenia dziecka, motywami, które mogą stać za takim zachowaniem i udzieleniem dziecku realnej pomocy.

Wystarczająco dobrzy rodzice są bardziej skoncentrowani na dzieciństwie niż odległej  przyszłości dziecka. Wiadomo, że wszyscy chcemy jak najlepiej dla naszych dzieci i wkładamy tyle wysiłku w wychowanie po to, by kiedyś byli dobrymi, szczęśliwymi ludźmi, którzy potrafią się troszczyć zarówno o siebie jak i o innych. Zapominamy jednak, że ich przyszłość to ich własny wybór i odpowiedzialność. A zadaniem wystarczająco dobrego rodzica jest stworzenie dziecku odpowiedniej bazy wyjścia do możliwości tworzenia i realizowania życiowych celów – czyli szczęśliwego dzieciństwa. Dzieci, które czują się bezpiecznie w relacji ze swoimi rodzicami, które czują się bardziej wspierane niż kontrolowane, którym się ufa, a przez to czują się godne zaufania, którym stwarza się odpowiednie warunki do swobodnej zabawy, nauki i samodzielnego odkrywania świata oraz nawiązywania relacji z rówieśnikami i innymi ludźmi poza rodziną, będą same w stanie kształtować swoją udaną przyszłość.

Wystarczająco dobrzy rodzice zapewniają pomoc swoim dzieciom tylko w zakresie, którego  one same chcą lub potrzebują. Pozwalają swoim dzieciom na wolność podejmowania ryzyka i ponoszenia porażek, bo zdają sobie sprawę, że są to nieodłączne elementy efektywnego uczenia się. Pomagają bardziej poprzez udzielanie wsparcia, a nie wyręczanie, by wspierać dążenie dziecka do niezależności.

Podstawowe narzędzia wystarczająco dobrego rodzicielstwa to refleksja, dojrzałość i empatia. Wystarczająco dobrzy rodzice nie podążają ślepo za poradami „ekspertów” czy najnowszymi wychowawczymi  trendami, nie analizują też nadmiernie tego jak inni oceniają ich rodzicielstwo. Są w stanie prosić o pomoc  i korzystać z porad, ale ich celem jest pomóc ich własnemu, wyjątkowemu dziecku osiągać kolejne etapy rozwojowe, a nie udowadniać światu, że są wspaniałymi rodzicami i za wszelką cenę unikać krytyki. Dojrzałość oznacza również cierpliwość w towarzyszeniu dziecku i poszukiwaniu jego punktu widzenia, ale też brak oczekiwania, że dziecko zrozumie nasz punkt widzenia. W empatyzowaniu z dzieckiem może pomóc korzystanie z własnych doświadczeń z dzieciństwa.

Wystarczająco dobrzy rodzice uznają, że ich wystarczająco dobre rodzicielstwo jest wystarczająco dobre 🙂 Rodzice, którzy czują się stosunkowo pewnie w swoim nieidealnym  rodzicielstwie, będą bardziej zrównoważeni, cierpliwi i mniej lękowi, dzięki czemu zapewnią swoim dzieciom większe poczucie bezpieczeństwa. Ponadto, rodzice tacy zdają sobie sprawę, że świat ich dzieci nie kręci się tylko wokół nich, a ich działania nie są motywowane potrzebą zadowolenia nas, czy zranienia, ale znalezienia swojego własnego miejsca w świecie. Jesteśmy wystarczająco dobrymi rodzicami, jeśli po prostu kochamy nasze dzieci i staramy się jak najlepiej je rozumieć oraz pomagać im tam, gdzie potrzebują pomocy.

 

Źródła:

B. Bettelheim – „Wystarczająco dobrzy rodzice” Dom Wydawniczy Rebis

I.Filliozat – „W sercu emocji dziecka. Jak rozumieć i wspierać swoje dziecko” wyd. Esprit

J.Juul – „NIE z miłości” wyd. MiND

A.Stein – „Dziecko z bliska” wyd. Mamania

D.W. Winnicott – „Rozmawiając z rodzicami” wyd W.A.B.

Psychology  Today – https://www.psychologytoday.com/intl/blog/freedom-learn/201512/the-good-enough-parent-is-the-best-parent

Zdjęcie autorstwa: Jordan Whitt na Unsplash

Dodaj komentarz